Działo się dużo, więc i notek będzie więcej, bo Ise lubi mieć wszystko poukładane tematycznie. Na pierwszy ogień pójdzie wycieczka.
Białkę Tatrzańską nawiedził fala hiszpańska. Od 14 do 16 listopada była okupowana przez klasę Ise oraz dwie Hiszpanki, które mają to (nie)szczęście ją uczyć. Wycieczka pomimo wcześniejszych trudności wreszcie się odbyła, choć nieco w mniejszym gronie. Ludzie nie zintegrowali się prawie wcale. Wynika to chyba z odmiennych poglądów oraz sposobów rozrywki. Jak to większość klasy Ise ma w zwyczaju, już pierwszego wieczoru uznała, że dobrym pomysłem jest upicie się. Następnego dnia jakoś nie bardzo chciała spacerować po dolinie Kościeliska i najchętniej zostałaby w ośrodku. Dla Ise oraz kilku innych osób jest natomiast niemal świętokradztwem wyjechać w góry i nie chodzić po nich. Końcem końców spacer się odbył, a poimprezowicze postulowali nawet o przedłużenie go. I wtedy Ise stwierdziła, że nie lubi takich cyrków. Ostatnimi czasy denerwują ją niezdecydowanie i ciągłe zmienianie zdania.
Mimo to najgorzej nie było, bo zacieśniła więzy jeszcze bardziej z pewną grupką bardzo fajnych i sympatycznych ludzi. Grzanie się przy czekoladzie i wspólne rozliczanie się z nich daje bardzo dużo radości. Jeżeli chodzi o zapasy jedzenia i sprzęt niezbędny do ich konsumpcji, to panowała wręcz komuna. A i metalowe piłkarzyki są bardzo mile wspominane. Zwłaszcza, że Ise wygrała wszystkie trzy mecze (o ile dobrze pamięta, bo jej pamięć bywa bardzo często dziurawa).
Klasa potrafi być razem chyba tylko wtedy, gdy chodzi o śpiewaniu lub o nauczycieli. A gitara i wspólne fałszowanie jest tym, co hiszpańska lubi najbardziej. I nie trzeba się martwić, że nagle zabraknie zwrotek, bo zawsze znajdzie się jakiś Łukasz, który wymyśli następne lub weźmie Potop i zacznie go śpiewać.
Ise jednak do domu musiała wrócić. I bardzo dobrze, bo może się spotkać ze znajomymi, dla których zawsze ma za mało czasu. Cierpi też na niedosyt RPG i nie może doczekać się na sesję u B., zwłaszcza że ta ma już kilka pomysłów. Poza tym musi w końcu obejrzeć Nausicaa, bo pomimo kilku prób jeszcze jej się nie udało. Musi również podziękować Nice za sobotnią wizytę i rozmowę mimo późnej pory. Obiecuje też pozbierać się jak najszybciej i przestać ją męczyć swoimi problemami :-)
28.11.07
8.11.07
Tokijska podróż i rozmowy pod flagą polsko-ukraińską
Tym razem nie będzie nic o szkole, bo Ise musiałaby się powtarzać. A czytanie ciągle tego samego staje się w końcu nudne. Dlatego też dzisiaj będzie może nieco mniej przyziemnie, bo o więziach międzyludzkich.
Zastanawia się nad nimi od dawna, ale w szczególności od jakiś trzech miesięcy. W tym czasie się, jak to w życiu bywa, kilka znajomości się rozluźniło, a inne zacieśniły. Oczywiście to drugie zawsze jest milej widziane. Przyjaźń to może słowo na wyrost, trzeba używać je bardzo ostrożnie, ale kontakt z Niką ma działania dobroczynne i chwała za to Niebiosom. Dzięki temu podróż do Tokio zawsze będzie mile wspominana. I co z tego, że odbyła się ona najtańszym środkiem lokomocji, bo palcem po mapie? Ise mimo wszystko i tak będzie się giąć w ukłonach przed Niką za zdjęcie Kaoru w okularkach.
Nauczyła się też, że nie warto wyolbrzymiać swoich oczekiwań. Ostatnia osiemnastkowa impreza odbyła się w milszej atmosferze, niżby się spodziewała. Również wbrew nadziejom Ise zapowiedziana Ukrainka nie miała na imię Wiera, Natasza, czy równie inaczej brzmiącego miana, a po prostu Natalia. Za to dowiedziała się, że po ukraińsku nazywaliby ją zdrobniale Saszą, co ją nieco zdziwiło. Rozmowy z Natalią odbywają się powoli, a interlokutorzy wzajemnie zadziwiają różnicami w obyczajach. Ciekawostek będzie zapewne więcej, bo Ukrainka będzie gościem do piątku.
Ise spodziewała się również interesującej rozmowy na gg z pewną osobą, z którą chciała odnowić kontakt. Niestety zbyt rozmowna ona nie była, choć minęło sporo czasy od ostatniej wymiany zdań. Jest to jednak facet, więc fakt niezrozumienia systemu Ise nie dziwi. Jednocześnie chętnie kupiłaby jakiś słownik do mężczyzn jak i do jednej ze znajomych. Oferty należy przedstawić w komentarzach.
Zastanawia się nad nimi od dawna, ale w szczególności od jakiś trzech miesięcy. W tym czasie się, jak to w życiu bywa, kilka znajomości się rozluźniło, a inne zacieśniły. Oczywiście to drugie zawsze jest milej widziane. Przyjaźń to może słowo na wyrost, trzeba używać je bardzo ostrożnie, ale kontakt z Niką ma działania dobroczynne i chwała za to Niebiosom. Dzięki temu podróż do Tokio zawsze będzie mile wspominana. I co z tego, że odbyła się ona najtańszym środkiem lokomocji, bo palcem po mapie? Ise mimo wszystko i tak będzie się giąć w ukłonach przed Niką za zdjęcie Kaoru w okularkach.
Nauczyła się też, że nie warto wyolbrzymiać swoich oczekiwań. Ostatnia osiemnastkowa impreza odbyła się w milszej atmosferze, niżby się spodziewała. Również wbrew nadziejom Ise zapowiedziana Ukrainka nie miała na imię Wiera, Natasza, czy równie inaczej brzmiącego miana, a po prostu Natalia. Za to dowiedziała się, że po ukraińsku nazywaliby ją zdrobniale Saszą, co ją nieco zdziwiło. Rozmowy z Natalią odbywają się powoli, a interlokutorzy wzajemnie zadziwiają różnicami w obyczajach. Ciekawostek będzie zapewne więcej, bo Ukrainka będzie gościem do piątku.
Ise spodziewała się również interesującej rozmowy na gg z pewną osobą, z którą chciała odnowić kontakt. Niestety zbyt rozmowna ona nie była, choć minęło sporo czasy od ostatniej wymiany zdań. Jest to jednak facet, więc fakt niezrozumienia systemu Ise nie dziwi. Jednocześnie chętnie kupiłaby jakiś słownik do mężczyzn jak i do jednej ze znajomych. Oferty należy przedstawić w komentarzach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)