23.7.09

Wspomnieniowo

Dzień wspomnień i refleksji. Ale Ise się trzyma. W końcu przypomina sobie te dobre chwile. I to wszystko, co dzięki B. osiągnęła i to kim jest. I kogo poznała. Przegląda maile, jej teksty... I nadziwić się nie może, że nie dostanie już od niej sms-a o północy z cytatem z Leśmiana. I że tyle tego było. Albo nie przeczyta i skrytykuje opowiadania Ise. Albo właśnie, jak już wspominały Nika i Inka, nie będzie już trzymała kubka. Nie będzie już wypitych hektolitrów herbaty podczas sesji, na którą B. przygotowywała się jak mało kto. I miała mnóstwo notatek, bardzo dokładnych. Nie będzie się też już zarzekać, że widziała kolibra w Mikołowie...
Melancholijnie, ale nie bardzo smutno. Bo to były dobre czasy.

Ta notka jest bardzo krótka, ale Ise nie potrafi wszystkiego opisać. I nie wie, o czym należy jeszcze koniecznie wspomnieć. Nie wie nawet, czy ten wpis ma sens...

22.7.09

Nie-eee

Dwa nabożeństwa, na których Ise nie chciałaby więcej być: śluby wieczyste i pogrzeb. Jedno już za nią, drugie będzie jutro.
Tu powinno być coś mądrego. Ale jedyny co jej przychodzi do głowy jest to, że wciąż nie potrafi sobie wyobrazić, że B. już nie będzie. I że nigdy nie jest się przygotowanym na czyjeś odejście, nawet jeśli się o tym wcześniej wie.
W dodatku okazuje się, że o ustalonych rzeczach nie wszystkich się powiadamia. Ale tu akurat Ise już złość przechodzi.
Najchętniej by przespała parę najbliższych dni. Na szczęście czeka ją piątek, sobota i niedziela z pewnym zabrzaninem.

18.7.09

Upalnie...

Ostatnio Ise umiera z powodu upału. Lubi ciepło, ale bez przesady... Chyba że Śląsk na dni upalne stanie się Andaluzją, albo ktoś sprezentuje Ise słomkowy kapelusz. Najlepiej biały.
W środę złożyła papieru do dziekanatu. Wybrała jednak historię. I z góry zaznacza: nie będzie nauczycielką. Będzie siedzieć w archiwum i produkować, a później sprzedawać teczki. Jakoś trzeba zdobyć pieniądze... Bo niby w czwartek złożyła CV do paru agencji (pracy tymczasowej!), ale kto wie, czy pracodawcy poznają się na Ise. Aha, zdobyła też książeczkę sanepidowską.
Wczorajszy dzień upłynął nawet miło, bo Asia prowadzi obiecaną sesję i Ise ma kolejny pomysł na tekst (tylko musi wreszcie napisać inne...). A wizyta w szpitalu - cóż...
Środa była miła (choć upalnie) również z innego. Z tego samego, co w zeszłą niedzielę. I w tę pewnie będzie tak samo. I z tego Ise bardzo się cieszy.

13.7.09

Dylemat - notka z aneksem

Ise może się już oficjalnie pochwalić, że została studentką Uniwersytetu Śląskiego - dostała się na historię (9. miejsce) i na filologię słowiańską (oczywiście uważa za skandal liczenie matury dwujęzycznej tak samo jak rozszerzoną...). I teraz ma dylemat, co wybrać. Bo chciałaby się uczyć i historii i nowych języków. Niestety studiować jednocześnie nie może, bo musiałaby dojeżdżać do dwóch miast... Po historii (podobno) ma większy rynek pracy. I byłoby bliżej. Ale akademik też kusi... Może rzeczywiście trzeba rzucić monetą? Decyzję musi podjąć do poniedziałku.

Aneks:
W środę odbierze (najprawdopodobniej) swoją książeczkę sanepidowską. Więc niedługo na nowo zacznie szukać pracy. Jutro nawet jedzie do Katowic, by podszkolić się w sprzedaży.
Uprasza się o trzymanie kciuków w dwóch sprawach: kolejnej publikacji i wyjazdu w góry. Bo z tym drugim może być naprawdę ciężko (ktoś chętny do przekonywania Matki Ise?).
Usilnie próbuje dokończyć Ashę.
Wbrew pozorom Ise NAPRAWDĘ chce schudnąć. Tylko jakoś jej to nie wychodzi...
Weekend minął bardzo miło. W Zabrzu. Ale jak napisała Nika, trochę dziwnie jest się cieszyć w takiej chwili...