Ise żyje. Jak na razie pochłania ją życie studenckie. Wkuwanie kultur (hm...w zasadzie jeszcze nie wkuwała, ale chyba powinna lepiej się przygotowywać na skorupki...) zbyt fajne nie jest, ale "sfera pozanaukowa" całkiem całkiem. Ponadto musi się pochwalić, że zdała Persję i zostały jej do zaliczania 2 zajęcia. Byłoby tylko jedno, gdyby Ise nie pokićkało się coś. Jakimś cudem ubzdurała sobie, że jeśli pojedzie autobusem o 8.05 to zdąży na ćwiczenia o 8.00... Skutek był do przewidzenia. Stwierdziła też, że najbardziej lubi łacinę. Fajnie tłumaczona, w miarę logiczna, w wielu miejscach zbieżna z hiszpańskim, Ise ma z tego przedmiotu 4 i 5. No i pani magister jest jedyną osobą, która chwali grupę 3 archiwalną...
A jutro jest środa, więc Ise będzie się byczyć. Zagra sobie w erpega, choć nie miałaby za złe, gdyby miała poprowadzić sesję. Bo chciałaby wykorzystać parę pomysłów.
Ach, i jeszcze jedna fajna sprawa ostatnio wynikła. Ise udało się wreszcie ograć Zabrzanina w kanastę ^^
24.11.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz