25.8.10

Notka bez tytułu, ale za to z treścią

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, notka będzie bogata w wiadomości.

W zasadzie to w ubiegłą sobotę Ise chciała się załapać na Pszczynę rowerem, ale z przyczyn... ekhem technicznych nie było to możliwe. Miała więc z Zabrzaninem wyjechać do Turawy, gdzie wczasują się jego Rodziciele, ale... Jako że przyjechała dawno nie widziana rodzina, Babcia zorganizowała spotkanie. I okazało się, że można się świetnie bawić  z Francuzami. Ba, Aleksander świetnie mówi po polsku, śpiewa, ma uroczą córkę (Ise jest nią zachwycona) i studiował historię. Wreszcie jakaś miła odmiana po tych matematykach wszystkich... Spotkanie przeciągnęło się, śpiewano, pito, opowiadano... Czemuż oni nie są częściej? Ale być może wybierze się kiedyś do nich. *marzy*

Następnego dnia pojechała do Turawy. Było ciepło i chętnie popluskałaby się w wodzie. Ale te kwitnące glony jakoś nie zachęcały bardzo... Tak więc pozostała tylko zabawa w piasku. A także bilard (jednak nie potrafi w to grać) i piłkarzyki (wraz z Jego Rodzicielką wygrały dwa razy). Tam kolejna mała dziewczynka zachwyciła Ise. Ogólnie było miło, ale trzeba było wracać na nockę.

W drodze powrotnej ś.p. Matiz postraszył. Gdyż uznał był, że on to na piątce jechać nie będzie. Na autostradzie? 120? Kto to widział! Więc trzeba było wracać 80km/h. Cóż... Po powrocie miły sąsiad mechanik stwierdził, że to chyba sprzęgło się zablokowało i być może to się nie powtórzy. Poza tym Ise przywitała się wreszcie z Siostrą, która była przyjechała w niedzielę wieczorem.

Po południu trzeba było jechać do Aśki na nockę. W ramach wielkiej miłości do Mietka, wszystkie go zjadły. Wino pito w ilościach słusznych, pizza była pyszne, a ciasto Marysine także. Powspominano, poopowiadano, pośmiano się i poprowadzono SESJĘ. I po niej z dziwnych powodów lody nie zostały zjedzone...

We wtorek nie zdarzyło się nic godnego uwagi. Za to następnego dnia Ise stwierdziła, że chyba jednak zasilacz działa, aczkolwiek lubi się wyłączać. Tak więc na razie nie musi go wymieniać. Wpadła za to na pomysł tworzenia kotków na szydełku i mnóstwa tandetnych zakładeczek i breloków z chińskich nici. No ale 8zł za 2 zestawy z 20 wzorami to nie jest to samo co 19zł za jeden zestaw...

And last but not least św. Krzysztof bardzo się stara, by Zabrzanin miał nowe auto. Nie można jednak powiedzieć, że nie spełnia swoich obowiązków...

24.8.10

Zapowiedź

Ise w zasadzie powinna dużo rzeczy napisać. O Francuzach, Turawie, o nocce... Ale sumie to się jej dziś nie chce. I nie czuje się dobrze. I nikt nie chce jej komentować nowej notki na pingerze, a nowy odcinek TB obejrzy dopiero w poniedziałek. Dlaczego nie może być nowych odcinków częściej niż raz w tygodniu? I kiedy będzie Eric? goły rzecz jasna

Aha, chce potem od Niki przepis na muffinki obiadowe. I czy jest ktoś chętny na sprezentowanie Ise bransoletki charm? Sama baza wystarczy, zawieszkę już ma... A o Francuzach będzie jutro, albo kiedyś tam.

18.8.10

Różniście

Dwa tygodnie urlopu Zabrzanina się skończyły. Ale On i tak będzie się byczył przez kolejne dwa... Wracając do rzeczy, w ciągu jego urlopu pojeździli sobie na wycieczki. Byli w Jastrzębiu odwiedzić Siostrę Ise, w Chudowie oglądali zapasy rycerzy (już wtedy zdarzali się sędziowie w ogóle nie znający się na rzeczy) i wreszcie w kopalni Guido. Choć wycieczka (bo Ise z Zabrzaninem podpięli się pod inną zorganizowaną grupę) została OSZUKANA. Bo mieli płacić 20 zł, a tu okazuje się, że trzeba dopłacić jeszcze 10. Foch. Ale i tak było fajnie.

Przez kolejne dwa tygodnie Ise będzie dokarmiać Zabrzanina, bo jego Rodzicielka pozostawiła mu dwa wielkie garnki... gołąbków. Samych gołąbków. Ale bez obaw, ma już parę pomysłów. Dziś natomiast wraz ze Strzygoi zrobiła mufinki. Z tytki jak to się mówi, ale nic im nie można zarzucić.

Ise z jednej strony musi się pochwalić, z drugiej połajać. Bo ruszyła z opowiadaniem i powzięła mocne postanowienie, by pisać codziennie. Jednak z kolei w sesjach coś ciężko idzie jej granie. Może ma za dużo przerwy między nimi albo cuś...

Wczoraj przekonała się, jak jej angielski jest kiepski. I że jej ewentualna nauka francuskiego nie zapowiada się dobrze. I podobno brzmi jak dziecko. *idzie załamywać się w spokoju*

8.8.10

Okno znów otwarte

TADAM! Ise jest zwrócona światu wirtualnemu. Gdyż Brat Zabrzanina był na tyle miły, że sformatował jej Miśka. Niestety jej zdjęcia poszły się kochać, ale za to teraz komp działa jak ta lala. Musi na nowo zainstalować programy, urządzić się itp.

Jak już wspomniała, nie ma wszystkich swoich plików. Bo nawet zamierzała oddać Miśka w jakieś dobre ręce, by został sformatowany. I powzięła stanowcze kroki, znaczy się zaczęła kopiować wszystko na płytki. Zdążyły się tylko zachować Najważniejsze z Najważniejszych Ważnych Rzeczy, bo przy drugiej płytce (na której miała być muzyka i zdjęcia) Misiek zaniemógł na dobre. Na szczęście wszystko już działa, no i zaoszczędziła dwie stówy... Ise jest nawet taka fajna, że odgadła hasło do swojego routera. I przez przypadek włamałaby się do sieci sąsiada...

Wciąż trwa okres artystyczny. Figurki już są zrobione i pomalowane, tylko głupia parasolka nie chce się trzymać... Pobawiła się koralikami, a niedługo będzie eksperymentować z decoupage. Ale to już po "urlopie", na który jedzie we wtorek rano i wróci w weekend. Ale w międzyczasie można wchodzić na Pracownię i podziwiać prace *sugestia mode on*.

Edit: "Urlopu" nie będzie. Będą wycieczki.