31.1.08

Notka nieurodzinowa, ale za to wigilijna

Ledwo przyzwyczaiłem się do wczorajszego dnia, a już jest dziś

Tak się jakoś Ise zebrało na refleksje. Już za kilka godzin po raz kolejny urodzi się – w tym roku akurat dziewiętnasty. Znowu minął rok, do Ise dotarło kilka nowych rzeczy. Nie odkryła rzecz jasna Ameryki - dla innych mogłyby się wydawać one oczywiste. Jednak dla niej są nowe.
Czasem było lepiej, czasem gorzej. Bywało i tak, że nie chciała się budzić przez bardzo długi czas. Ise przez ten rok dojrzała – nie dużo, ale jednak. Zresztą ciągle „rośnie” i będzie „rosnąć” przez całe życie. Dużo o sobie się dowiedziała i nie zawsze ta wiedza ją ucieszyła. Ise jest jednak ciekawa, co jeszcze nie odkryła w sobie i wokół siebie...
Pewnie z każdym rokiem będzie odkrywać, jaka była naiwna, może głupia w poprzednim”wieku” - gdy miała czternaście lat, wydawało jej się, że wie wszystko i jest najlepsza. A potem dotarło do niej, że wcale tak nie było i nie jest. I nie będzie. Tyle dobrze, że chociaż zdaje sobie z tego sprawę.
Ledwo przyzwyczaiła się do swoich osiemnastu lat, a teraz przyjdzie jej żyć z jeszcze jednym rokiem. Zastanawia się, jaki on będzie – lepszy czy gorszy? Wie, że na pewno inny. Jak na razie cieszy się z poprzedniego – udzielił jej kilka lekcji, nie zawsze przyjemnych. Ale to w nim narodziły się dwie wspaniałe relacje. Chce, by trwały jak najdłużej. Nie chciałaby jednak nikogo skrzywdzić.
Ise inaczej wyobrażała sobie tę notkę. Tak samo jak rok swojej osiemnastki. Jednakże nie żałuje ich obecnego wyglądu.

22.1.08

Gdy myślenie boli

Tak, wbrew pozorom myślenie boli. Zwłaszcza nocą, gdy człowiek rozmyśla i nie potrafi zasnąć. Ise nie lubi, gdy nie wie, co jest grane. Przychodzą wtedy wątpliwości i podsuwają wyjaśnienia. A nie są one zazwyczaj miłe. Są te banalne – że nie ma po prostu pieniędzy, a komputer lub internet jest zepsuty. Tylko że one zwykle mają słabiutki i cichutki głos. Człowiek więc rozważa inne „moża”: A może zrobiłem coś źle, a może drugiej osobie nie zależy, a może to nie ma sensu...
Powtarzają Ci: nie panikuj. Tylko trudno to wykonać, chociażby się chciało. Człowiek próbuje zapomnieć, chce już po prostu zasnąć, ale „moża” nie chcą odejść. Pozostają i wybudzają Cię gdzieś o czwartej nad ranem. Włączasz komputer, sam nie wiedząc po co, a po pięciu minutach znów kładziesz się spać. Budzisz się rano, a żadnej wiadomości dalej nie masz. Nie potrafisz się na niczym skupisz.
Najgorsze jest to, że za kilka godzin Ise już nie będzie zależało i będzie chciała wszystko zakończyć. Tylko że znów przyjdzie wieczór. I znów Ise będzie chciała się przytulić - leżąc w łóżku odwróci się i odkryje banalny, okrutny fakt: że Jego tu nie ma.

18.1.08

Miziu miziu i uwaga o Panice

Jest lepiej. To Ise już wie. Wie też mniej więcej na czym stoi. Chce też, żeby było lepiej i nie pogubić się w tym wszystkim. Jeszcze nie bardzo wie, jak to zrobić, ale myśli, że sobie poradzi.
Przy okazji dziękuje za zaufanie, zwłaszcza I. Ma nadzieję, że choć trochę pomogła i powtarza jeszcze raz: będzie dobrze. Musi też przeprosić Nikę. Chce tylko się usprawiedliwić, że na katowickich autobusach to ona się nie zna i naprawdę nie sądziła, że autobus dalej nie pojedzie.
Tak więc dnia wczorajszego Plemienna Rada Starszych zebrała się i uradziła. Co uradziła jest rzeczą na razie ściśle tajną. Aczkolwiek cała reszta już nie. Tak więc wczoraj Ise miziała Potwora papierkiem po nosie, w związku z czym obie wyżej wymienione osoby dostały głupawki. Potem Nika miziała Potwora, ale już bez papierka i nie po nosie. A przed, między i po delektowały się wszystkie lekturą przygód WP, Mżonki oraz Dziedzica. Ise do domu wróciła z nowym guru – z Pruskym oraz jego książką.
I takie zebrania lubi. Nie lubi natomiast Paniki. Jest ona młodą kobietą o obgryzionych paznokciach i dużych oczach. Co ciekawe przychodzi tylko wtedy, gdy chodzi o ludzi. Ise może spokojnie podejść do największej bestii - zaślinionej i merdającej ogonem - tylko po to, żeby ją pogłaskać. Chwilę później, gdy idzie sama wieczorem i usłyszy kroki za sobą, przychodzi Panika. Na razie nie jest ona uciążliwa. Ale nie chciałaby, żeby więcej rosła.
Ma ona w zwyczaju robić z igły widły. Wracając pewnego wieczoru do domu, wróciła też i Panika. Ise wkłada spokojnie klucz do górnego zamka i okazuję się, że klucz do nie końca nie wchodzi, w związku z czym drzwi otwierać nie ma zamiaru. Niezrażona próbuje z dolnym zamkiem. Niestety, jest zamknięte u góry. I wtedy Ise dochodzi do wniosku, że Rodziciele wyrzucili wyrodną córkę z domu, zmieniając zamki. Już prawie chce wracać do Niego, kiedy wpada na genialny pomysł, iż może wejść do domu przez piwnicę. Jednakowoż plan genialny się nie powodzi z małego, acz ważnego szczegółu – piwnica również jest zamknięta. Musi więc skorzystać z cudownego urządzenia zwanego domofonem i poprosić Rodzicieli o umożliwienie jej wejścia do domu. A wszystko to gdyż klucz Ise do górnego zamka był się zepsuł.
Na koniec notki – co wcale nie oznacza, że jest to najmniej ważne – chce przeprosić M. - za to, że była może niezręczna, uciążliwa. I żałuje, że rozmowy na GG nie kleją się. Być może nie da się tego zmienić, ale chciałaby, żeby było inaczej. Nie wie nawet, czy M. to przeczyta i czy się domyśli, że chodzi o niego. I może powinna zrobić w to inne sposób, ale Ise inaczej boi się. I jeszcze życzy mu wszystkiego najlepszego

11.1.08

O odpukiwaniu w (nie)malowane drewno na zielono

Spes quidem fallax, sed tamen apta dea est

Wbrew temu, co Ise nie tak dawno myślała, święta i Sylwestra przeżyła, ciesząc się nawet, że pewnej osoby tam nie było. Trudno, coś się skończyło. Zresztą nawet nigdy się nie zaczęło, ale Ise musiała dojrzeć do tego przez prawie cztery miesiące. I znowu okazało się, że starsi mają rację: Surfer, A. - czekanie też jest dobrym systemem. A i pan Marek nie mylił się, mówiąc o dniach nieznanych.
Ise życzyła sobie tylko, żeby 2008 rok był lepszym rokiem. I na razie się na to zapowiada. Boi się jedynie, żeby "coś" zbyt szybko się nie skończyło i nie pomyliła się. Być może to tylko ulubione jej zajęcie: wymyślanie problemów i może kiedyś z tego wyrośnie. Na razie jest zielono i szmaragdowo. A co inni - z pewnymi wyjątkami - będą mówić, niewiele ją to obchodzi.
Ciągle uczy się czegoś nowego. Ostatnio niestety lekcje nie były przyjemne - niedyskrecja nigdy do miłych zjawisk nie należała. Przekonała się też, że czasem też trzeba bardziej nalegać i przekonywać. No cóż, metoda nauki na błędach jest najskuteczniejsza. Są też jednak i milsze lekcje. Tak więc Ise uczy się Jego, ale również i siebie.
Wierzy, że będzie dobrze. W szkole nawet jej dobrze idzie, udało jej się przejść do następnego etapu olimpiady, średnia całkiem fajna. Niby narzekać nie można, ale mimo wszystko chciałaby coś napisać, a jak na razie nie widać ani Zapału, D.P., Nati, ani nawet Wena na herbatkę nie wpadnie.
Ale system czekania raz zadziałał, więc może zadziała i teraz?