7.4.10

Powrót do studenckiej rzeczywistości

Święta były i (nie)stety się skończyły: "nie" dla Niechcieja, "stety" dla żołądka i wagi Ise. I coś czuje, że dużo jej nie zrzuci, bo w sobotę szykuje się pięćdziesiątka ciotki... Ale nie narzeka, bo była to bardzo fajna Wielkanoc

Gdy wróciła na uczelnię, zastała znajomą sytuację: nic nikt nie wie. Wykład monograficzny miał być, nie być, być, nie być... Wreszcie jednak się odbył. Następnego z kolei nie było, więc grupa miała "się integrować". Ale wcześniej Ise poszła do księgarni i (wreszcie!) mogła odebrać swój zamówiony podręcznik. I to po niższej cenie niż napisali jej w mailu. A potem się Ise z (przyszłym) MG naszukała pubu. Najpierw czekała, aż ktoś łaskawie zejdzie sprzed komputera (czyli przestanie rozmawiać i zajmować miejsce/oglądać koszulki/przeglądać któreś forum z kolei), żeby mogła sprawdzić na jakiej on jest ulicy. A potem próbowała go znaleźć, co wcale nie jest takie łatwe. Ale wreszcie się to udało. Na kolejnym wykładzie profesor bajerował uwodził dziewczęta, a na konwersatorium znów się dokształcała muzycznie. I pożyczyła sobie płytę Kinga Crimsona. Szkoda tylko że przy tym nie da się uczyć...

Wróciwszy do domu zadzwoniła w  końcu w parę miejsc. Dzięki temu może odda wreszcie jedną książkę (za pozostałe 3 i tak zapłaciła tylko 5 zł - po prawie roku - a ostatnią jej jeszcze... przedłużyli na miesiąc). Postanowiła też nauczyć się jeszcze jednego języka (albo podszkoli angielski i/lub nauczy się w ogóle czegoś innego - w zależności od tego, co znajdzie) i już przeszukała parę stron.

Powinna teraz przeglądnąć wreszcie płytę od kolegi, ale... W ramach powrotu do studenckiej rzeczywistości, musi jeszcze raz nauczyć się na sprawdzian. Bo kobieta stwierdziła, że nie przyłożyli się ostatnim razem. A Ise oczywiście tak się nie chce...
Dzisiejszą notkę sponsorowało słówko "wreszcie"
A tak z innej beczki to Kot Łowny łazi jakiś taki osowiały. Prawie by go nie rozdeptała na schodach...

Brak komentarzy: