Wbrew pozorom Ise żyje i ma się nawet całkiem dobrze. Co do świąt: były miłe, a Dzieciątko się postarało. Zwyczajowo prawie nic nie zrobiła odnośnie studiów. Nad Sylwestrami trzeba jeszcze popracować, ale to małymi kroczkami. Jak na razie byli na filmie. Podsumowań roku 2010 nie będzie. Powie tylko mądrze, że był inny od innych i na pewno przyniósł wiele zmian.
Jakoś tak wymyślili, że na studiach to musi być SESJA. Ise nie bardzo rozumie ten dziwny pomysł, ale skoro już musi... Pochwali się, że zdała już 3 kolokwia z 4, ostatnie będzie w poniedziałek, na które niiic nie umie. Musi też napisać zaległy sprawdzian z niemieckiego (brzyyyydal) i oddać pracę (na szczęście ma czas do końca marca, co trochę ratuje tyłek Ise).
Nie ma niestety czasu na prowadzenie sesji (a przynajmniej sumienie jej mówi, że nie powinna mieć), czego bardzo żałuje. Za to wciąż bawi się w hand made, co zresztą widać, bo ostatnio więcej siedzi na pingerze, gdzie publikuje prace i/lub poluje na candy, w których byłyby jakieś "przydasie". Ise ponawia swój apel: można jej przynosić kartki, karteczki, koraliki, wstążki, guziki itp. Na pewno znajdzie dla tego czegoś dobre zastosowanie.
Obiecuje się poprawić i będzie częściej pisać notki. A na razie to idzie wkuwać słówka.
12.1.11
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz