15.5.11

Zaliczeniowo

Ise właśnie podjęła walkę, by móc przystąpić do egzaminów w I terminach i w ogóle szybko zdać sesję. Polską martwić się na szczęście nie musi. Gorzej z niemieckim, bo jeszcze czeka ją odmiana przymiotnika. I tak jest zdziwiona, bo poprawiła kolokwium. Do którego w sumie się nie uczyła, bo sądziła, że kobieta jak zwykle da to samo co na I terminie, co jednak się nie stało... Swoją drogą pani mgr ma co najmniej dziwny sposób oceniania...

Musi też niestety powalczyć z socjologią. Bo a) nie chce jej się uczyć tych pierdół (a poziom ich podręcznika jest na poziomie durnego amerykańskiego dziecka) b) w tym samym czasie co kolokwium ma wyjazd, z którego musiałaby zrezygnować. Dlatego też zamierza stworzyć referat, który zwalnia z pisania. Czy jej się uda, to inna rzecz.

Musiałaby też coś zrobić w związku ze swoim licencjatem, bo Promotor chyba się zorientował, że Ise NIC nie zrobiła. A nie należałoby go utwierdzać w tym przekonaniu, bo dziewczyna ma z nim egzamin. Ale najpierw trzeba uzyskać prawo do zdawania, czym zajmie się jutro. Kolokwium już zaliczyła, ale jeszcze musi przygotować ćwiczenia (w ramach obowiązkowego referatu). A że jeszcze nic nie zrobiła, to będzie śmiesznie. To znaczy ma już jakąś wizję tych zajęć, ma większość obrazów, muzykę (którąż to wybrał i nagrał Guru...) i... to chyba tyle. W ogóle Ise się zastanawia, po co się w coś takiego wpakowała. I czy spokojnie wszystko powie, bo ich ćwiczeniowiec ma irytujący zwyczaj wtrącania się w referat.

A tak w ogóle to u Ise mleka brakuje. No i jak ma tu kawę pić? A bez tego przecież ani rusz. No i internet jej działa i telewizor. Czyli wciąż będzie się rozpraszać. Czy ktoś mógłby Ise na czas zaliczeń i sesji trochę popsuć laptopa...?

2 komentarze:

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

bogowie... jak się cieszę, że nie mam zaliczeń... acz jak nie ma mleka to do bani!
ja mogę Ci popsuć komputer...