18.1.08

Miziu miziu i uwaga o Panice

Jest lepiej. To Ise już wie. Wie też mniej więcej na czym stoi. Chce też, żeby było lepiej i nie pogubić się w tym wszystkim. Jeszcze nie bardzo wie, jak to zrobić, ale myśli, że sobie poradzi.
Przy okazji dziękuje za zaufanie, zwłaszcza I. Ma nadzieję, że choć trochę pomogła i powtarza jeszcze raz: będzie dobrze. Musi też przeprosić Nikę. Chce tylko się usprawiedliwić, że na katowickich autobusach to ona się nie zna i naprawdę nie sądziła, że autobus dalej nie pojedzie.
Tak więc dnia wczorajszego Plemienna Rada Starszych zebrała się i uradziła. Co uradziła jest rzeczą na razie ściśle tajną. Aczkolwiek cała reszta już nie. Tak więc wczoraj Ise miziała Potwora papierkiem po nosie, w związku z czym obie wyżej wymienione osoby dostały głupawki. Potem Nika miziała Potwora, ale już bez papierka i nie po nosie. A przed, między i po delektowały się wszystkie lekturą przygód WP, Mżonki oraz Dziedzica. Ise do domu wróciła z nowym guru – z Pruskym oraz jego książką.
I takie zebrania lubi. Nie lubi natomiast Paniki. Jest ona młodą kobietą o obgryzionych paznokciach i dużych oczach. Co ciekawe przychodzi tylko wtedy, gdy chodzi o ludzi. Ise może spokojnie podejść do największej bestii - zaślinionej i merdającej ogonem - tylko po to, żeby ją pogłaskać. Chwilę później, gdy idzie sama wieczorem i usłyszy kroki za sobą, przychodzi Panika. Na razie nie jest ona uciążliwa. Ale nie chciałaby, żeby więcej rosła.
Ma ona w zwyczaju robić z igły widły. Wracając pewnego wieczoru do domu, wróciła też i Panika. Ise wkłada spokojnie klucz do górnego zamka i okazuję się, że klucz do nie końca nie wchodzi, w związku z czym drzwi otwierać nie ma zamiaru. Niezrażona próbuje z dolnym zamkiem. Niestety, jest zamknięte u góry. I wtedy Ise dochodzi do wniosku, że Rodziciele wyrzucili wyrodną córkę z domu, zmieniając zamki. Już prawie chce wracać do Niego, kiedy wpada na genialny pomysł, iż może wejść do domu przez piwnicę. Jednakowoż plan genialny się nie powodzi z małego, acz ważnego szczegółu – piwnica również jest zamknięta. Musi więc skorzystać z cudownego urządzenia zwanego domofonem i poprosić Rodzicieli o umożliwienie jej wejścia do domu. A wszystko to gdyż klucz Ise do górnego zamka był się zepsuł.
Na koniec notki – co wcale nie oznacza, że jest to najmniej ważne – chce przeprosić M. - za to, że była może niezręczna, uciążliwa. I żałuje, że rozmowy na GG nie kleją się. Być może nie da się tego zmienić, ale chciałaby, żeby było inaczej. Nie wie nawet, czy M. to przeczyta i czy się domyśli, że chodzi o niego. I może powinna zrobić w to inne sposób, ale Ise inaczej boi się. I jeszcze życzy mu wszystkiego najlepszego

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tak, Plemienna Rada Starszych obradziła, chociaż dotarcie na nią nie było łatwe:p ale spokojnie Ise, ja już się prawie nie gniewam ;D

A co do miziania, dzięki, teraz wyjdzie ze mnie nie wiadomo co, bo Ty miziałaś kulturalnie"papierkiem po nosie" a ja potem "bez papierka i nie po nosie". Super:D

Do zobaczenia za niedługo, mam nadzieję i powodzenia, już Ty wiesz w czym ;)

Anonimowy pisze...

nie jestem potworem! Potworem tez, wbrew myśleniu niektórych.
Ale właśnie stwierdziłam, że bardzo lubię mizianie :) jest fajne, szczególnie, gdy robi to Nika albo Ise, której sie właśnie rozłożyłam na kolanie. Tak, mizianie to to, co Potw...Złotka lubią najbardziej.:)

A jeżdżenie katowickimi autobusami sprowadza się praktycznie do czytania rozkładu jazdy i pamiętania nazwy przystanku docelowego. To naprawdę nie jest trudne, nie ubliżając nikomu ^^
Swoją drogą ciekawe, że ZAWSZE, jak do mnie jedziecie, macie problemy z autobusem/przystankiem/kierowcą/czykolwiek,Co OpóźniaDotarcie. Klątwa mojej dzielnicy Mikołowa? :D

Życzę powodzenia. Co prawda nie wiem w czym, ale skoro ciocia Nika życzy, to znaczy, że jest potrzebne. A więc powodzenia i odwagi, bo ta druga też się przydaje.

Pozdrawiam,
Inka

PS Panika jest świetna. Jesteś pewna, że nie znalazłaś jej gdzieś niedaleko mnie? Bo rysopis pasuje jak ulał...

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.