Ostatnimi czasy Ise pracuje w Szkolnym Pogotowiu Ratunkowym. Mianowicie wysyła ludziom skany swoich notatek (co jest aktem najwyższej desperacji, bo pismo Ise jest niemal lekarskie), dziwne rzeczy przesłane przez Hiszpankę pół roku temu, tematy prezentacji maturalnych... Poza tym część swojej klasy od jakiegoś roku dokarmia swoim własnoręcznie zrobionym chlebem *kryptoreklama na wypadek gdyby Ise nie dostała się ani na UŚ ani na kosmetologię i została jej tylko piekarnia* Z dziedziny dobroczynności czeka ją jeszcze zrobienie ok. 50 figurek z makaronu dla Siostry...
I byłoby nawet całkiem fajnie, bo Ise od jutra zaczyna rekolekcje, więc będzie mogła później wstawać, gdyby...
- nie musiała napisać wypracowanie na jutro (które i tak miała oddać 2 tygodnie temu);
- nie musiała nauczyć się na czwartek XIX wieku;
- zaczęła się uczyć do matury przynajmniej miesiąc wcześniej;
- nie żyła znów w niepewności jeśli chodzi o pewną sprawę (przy okazji dziękuje Surferowi za rozmowy);
- potrafiła wychować własnego kota.
Ale poza tym to wszystko jest dobrze. A teraz Ise idzie dalej LotRować się musicalem.
31.3.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
ja się zaczęłam uczyć dwa tygodnie przed maturą ;)
spoko, na USia trudno jest się nie dostać ;)
ciesz się cudowną pogodą ^^
UŚ, powiadasz? To pomyśl, w jakiej rozsypce ja - panikara - będę z rok z ambicją na prawo na UJcie ;)
Kota nie da się wychować, zapomniałaś? On może ewentualnie przychylić się do Tych próśb :)
a pomyśl, że ja tak mam przez 4 lata... i jeszcze się nie skończyło:/ jestem już Honorowym Skanodawcą i nawet czekolady nie dostałam:P
Prześlij komentarz